Wczesnym
rankiem obudziłam się i wyszłam z jaskini.Mama spała, tata chyba był na
polowaniu.Podeszłam do ciociu Faantaasi, siedziała na pniu.
-Ciociu Fanti, dlaczego tamten wilk powiedział na ciebie Ice (ajsi) ? -Bo jeśli się zdenerwuję lub zawiodę, to się zmieniam w Ice, w białą waderę, z lodowym ogonemmm.... Poszłam do jaskini, pomyślałam, zasnęłam i jeszcze śniły mi się piękne sny, o tym, jak cała wataha była szczęśliwa bo wszyscy byli razem. |
|
niedziela, 29 grudnia 2013
Od Vearil
Na
samą myśl o tym, że matka mnie nie chciała, ciemniało mi przed oczami.
Nie mogłam uwierzyć, że przez tyle lat żyłam kłamana i oszukiwana.
Postanowiłam udać się na spacer nad jezioro. Kiedy siedziałam na ziemi rzucałam w wodę kamienie, nagle poczułam, że ktoś jest w pobliżu. Dźwignęłam się z ziemi. Wilk wyszedł mi na spotkanie. < Któś?? > |
|
piątek, 27 grudnia 2013
Od Flower - CD.
,, Em... - zaczęłam. - Słyszy nas ktoś ? ''
,, Nie jesteś dobra w wojnie psychicznej , prawda? ''
,, Masz całkowitą racje. Niestety. ''
,, Będziecie tak gadać, czy przejdziecie do rzeczy?'' - powiedział nieznany głos.
Podłoga zaczęła się prawie niezauważalnie trząść. Prawie.
,, Okej... '' - odpowiedział Margon nagle. - ,, Teraz zaczynamy ''.
I chodź bardzo się bałam, nie straciłam zmysłów.
,, Jesteś dzieckiem ? '' - zapytałam podejrzliwie.
,, Tak. A co? Masz coś przeciwko temu? ''
< Margon? Sorry, że takie krótkie nie miałam pomysłu ^^ >
,, Nie jesteś dobra w wojnie psychicznej , prawda? ''
,, Masz całkowitą racje. Niestety. ''
,, Będziecie tak gadać, czy przejdziecie do rzeczy?'' - powiedział nieznany głos.
Podłoga zaczęła się prawie niezauważalnie trząść. Prawie.
,, Okej... '' - odpowiedział Margon nagle. - ,, Teraz zaczynamy ''.
I chodź bardzo się bałam, nie straciłam zmysłów.
,, Jesteś dzieckiem ? '' - zapytałam podejrzliwie.
,, Tak. A co? Masz coś przeciwko temu? ''
< Margon? Sorry, że takie krótkie nie miałam pomysłu ^^ >
środa, 25 grudnia 2013
UWAGA!!!!
Wybaczcie, że tak długo zwlekałam ze wstawieniam waszych opowiadań. Niestety, nie miałam dostępu do komputera... Uzupełniłam wszystko! Śmiało piszcie opowiadania! Wataha przejdzie przez niezłe zmiany! Po nowym roku wszystko poprawię i ulepszę! Zrobię też konkurs... Dziękuję, za dołączenie do WCW! mamy już tylu członków, że zdecydowałam podzielić zakłądkę ,,Wilki" na "wadery" i "basiory"! Wesołych świąt i do zobaczenia po nowym roku (pewnie znów nie będę miła netu do 2014 xD)
Wasza alfa - Phoebe
Od Luufiery do Margona
-co?!-byłam zszokowana- nie mam zamiaru się o niego bić i już na pewno
nie z nią. Skoro Wadia go zajęła to z nią powinnyśmy walczyć. Ale cóz,
życzę im szczęścia w związku.
-Czyżbyś stchórzyła?-Zapytał
-Nie, mam swoją godność i nie będę walczyć o Rufousa! Nawet gdybym wygrała, przecież on kocha Wadię
-Masz rację Luufiera, w pełni się z Tobą zgadzam
-Fire, przepraszam za tą całą sytuację, nie chce się z Tobą kłócić, jeśli chodzi o Rufousa to już mi się nie podoba, jeśli Ty wciąż coś do niego czujesz to idź kłócić się z Wadią- powiedziałamspokojnym tonem
<Fire?>
-Czyżbyś stchórzyła?-Zapytał
-Nie, mam swoją godność i nie będę walczyć o Rufousa! Nawet gdybym wygrała, przecież on kocha Wadię
-Masz rację Luufiera, w pełni się z Tobą zgadzam
-Fire, przepraszam za tą całą sytuację, nie chce się z Tobą kłócić, jeśli chodzi o Rufousa to już mi się nie podoba, jeśli Ty wciąż coś do niego czujesz to idź kłócić się z Wadią- powiedziałamspokojnym tonem
<Fire?>
Od Kiba - Znajomi
Był zimny grudniowy dzień. Na ziemi leżał świeży śnieg. Kocham śnieg.
Wyszłam na dwór i poszłam na spacer. Zamierzałam pójść nad jezioro
sprawdzić czy lód jest wystarczająco gruby żeby się ślizgać. W połowie
drogi zauważyłam innego wilka. Na szczęście on lub ona mnie jeszcze nie
zauważył. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Ostatnio miewałam sny… w tych
snach zawsze widziałam siebie, mającą białe oczy jak wilki z
laboratorium i cieszącą się zabijaniem innych wilków. Już chciałam pójść
w drugą stronę, gdy nagle usłyszałam
-Kto tam? O! Cześć Kiba! – była to Arashi
-Dzień dobry… - wilczyca przerwała mi śmiechem
-Ha,ha,ha… może i jestem od ciebie starsza o rok ale to nie znaczy, że masz mi mówić dzień dobry… hi,hi
-Przepraszam… - wilczyca znów mi przerwała
- Za co przepraszasz? Wyluzuj. Jesteśmy przecież znajomymi.
Znajomy… pierwszy raz ktoś tak do mnie powiedział. Nie wiem czemu, ale zaczęły mi lecieć łzy.
- Coś się stało? Czemu płaczesz?
- Nie wiem… po prostu… pierwszy raz ktoś powiedział, że jestem jego znajomym…
Na twarzy wadery pojawiło się zdziwienie, następnie jakby się zamyśliła i trochę posmutniała. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po chwili powiedziała
-Może pójdziemy nad jezioro? Zobaczmy czy można się ślizgać na lodzie.
- D-Dobrze…
<Arashi?>
-Kto tam? O! Cześć Kiba! – była to Arashi
-Dzień dobry… - wilczyca przerwała mi śmiechem
-Ha,ha,ha… może i jestem od ciebie starsza o rok ale to nie znaczy, że masz mi mówić dzień dobry… hi,hi
-Przepraszam… - wilczyca znów mi przerwała
- Za co przepraszasz? Wyluzuj. Jesteśmy przecież znajomymi.
Znajomy… pierwszy raz ktoś tak do mnie powiedział. Nie wiem czemu, ale zaczęły mi lecieć łzy.
- Coś się stało? Czemu płaczesz?
- Nie wiem… po prostu… pierwszy raz ktoś powiedział, że jestem jego znajomym…
Na twarzy wadery pojawiło się zdziwienie, następnie jakby się zamyśliła i trochę posmutniała. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po chwili powiedziała
-Może pójdziemy nad jezioro? Zobaczmy czy można się ślizgać na lodzie.
- D-Dobrze…
<Arashi?>
Od Margona - CD.
W mojej głowie pojawiło się tyle czarnych myśli że nie potrafiłem
opanować drżenia łap. Wyglądałem niczym galareta. ,, Wszystko będzie
dobrze - Pocieszałem się w myślach ''
,, Dobra spróbuje ''
,, Jesteś pewny ? ''
,, T-tak. Musimy go pokonać ''
Spoglądałem raz to na Flower a to na smoka. W powietrzu było czuć spaleniznę. Nagle zgasło światło.
- Co jest ? - Spytałem rozglądając się w około.
- I jeszcze jedno. Nie możecie widzieć smoka - Głos Kostuchy wywoływał u mnie dreszcze.
- To jak niby mamy odzyskać butelkę ? - Flower zadała pytanie.
- To wojna psychiczna. Nie potrzebujecie wzroku żeby wygrać - Zaśmiała się a jej śmiech był coraz bardziej oddalony. Zostaliśmy sam na sam ze smokiem. Rozpoczęliśmy wojnę.
<Flower?>
,, Dobra spróbuje ''
,, Jesteś pewny ? ''
,, T-tak. Musimy go pokonać ''
Spoglądałem raz to na Flower a to na smoka. W powietrzu było czuć spaleniznę. Nagle zgasło światło.
- Co jest ? - Spytałem rozglądając się w około.
- I jeszcze jedno. Nie możecie widzieć smoka - Głos Kostuchy wywoływał u mnie dreszcze.
- To jak niby mamy odzyskać butelkę ? - Flower zadała pytanie.
- To wojna psychiczna. Nie potrzebujecie wzroku żeby wygrać - Zaśmiała się a jej śmiech był coraz bardziej oddalony. Zostaliśmy sam na sam ze smokiem. Rozpoczęliśmy wojnę.
<Flower?>
Od Vearil - Spotkanie
Phoebe wyraziła zgodę na mój wyjazd, a ja wiedziałam, że muszę się
czegoś dowiedzieć o tym demonie, czy żniwiarzu, jaki ze mną rozmawiał.
Pożegnałam się ze wszystkimi, i ruszyłam w drogę.
Po paru dniach dotarłam na małą polankę. Wydawało mi się, że ktoś siedzi za drzewami i mnie obserwuje. Po chwili demon na mnie wyskoczył i powalił na ziemię.
- Aj, przepraszam. Powinnam była się spodziewać, że cię to zaboli. Jesteś tak bardzo delikatna.. - wadera zeszła ze mnie.
- Ale o co ci chodzi? Skąd mnie znasz? I czemu dla ciebie jestem delikatna? - po chwili zaczęłam żałować, że zadałam ostatnie pytanie.
- Jak to? O ty nie wiesz? - wilczyca przewróciła się na plecy i zaczęła tarzać ze śmiechu.
- Zaraz zaraz.. Kim ty jesteś? i czego ja nie wiem, co? - zapytałam
- Avrilla. Stara znajoma. A to czego nie wiesz, nie jest ci konieczne do przeżycia. Potrzebujesz tylko szczęścia.
Popatrzyłam na nią pytająco.
- W walkach wilków każdy mój przeciwnik był powalany na ziemię w przeciągu 10 sekund.
- Ale co walki wilków mają ze mną?
- No właśnie tego nie wiesz, hah.. Przepraszam.. - odparła i zaczęła się śmiać, tylko że dłużej, niż za pierwszym razem.
- Tak.. Więc widzisz, skoro nie jesteś doinformowana, twoja matka cię nie chciała, i ...
- Wow, wow, wow. Nie, ona mnie kochała, i chciała, abym w przyszłości zarządzała watahą. A w zasadzie, to skąd wiesz, że mam w ogóle matkę? - spytałam
- Wracając do historii - nie odpowiedziała mi - matka cię nie chciała, i postanowiła, że odda cię, abyś mogła zabić się na arenie w starciu z innym przeciwnikiem.
- Nie, ona tego nie chciała!
- Przestaniesz mi przerywać? Stul pysk i słuchaj! Myślisz, że czemu Argiel cię poniżał przed wszystkimi?! Twoja matka tego chciała! W Laurette widziała większy potencjał, i chciała, żeby to ona odziedziczyła watahę! Twoim ojcem jest Argiel, idiotko! Ty miałaś skończyć na arenie! Kiedy cię przysłali, ja byłam tam wschodzącą gwiazdą! Miałam nawet skończyć walczyć i piastować stanowisko dyrektora, dopóki się nie pojawiłaś ty! Cała moja kariera i reputacja, jaką sobie wyrabiałam przez te wszystkie lata! Widziano w tobie potencjał, bo miałaś dar. Od razu powiedzieli, że zostaniesz szefową, o ile przeżyjesz! A teraz się zemszczę! - krzyknęła i rzuciła się na mnie z kłami i pazurami.
Miałam szczęście, że była pełnia. Dar się uruchomił, i po chwili powiedziałam.
- Tak? A ja teraz zniszczę cię tym darem, który cię pogrążył!
- Zamilcz! Myślałaś, że będziesz sobie żyła spokojnie w innej watasze? To marzenia prysły!!
Księżycowa energia uwolniła się we mnie, i jednym atakiem wilczyca padła na ziemię martwa.
Sama nie wierzyłam. Co, czego się tu dowiedziałam, sprawiło, że obecnie patrzę na świat inaczej..
Po trzech dniach wróciłam do watahy. Obecnie rozmyślam nad tym, jak wyglądało moje życie dawniej. A nigdy tak nie filozofuję..
Pożegnałam się ze wszystkimi, i ruszyłam w drogę.
Po paru dniach dotarłam na małą polankę. Wydawało mi się, że ktoś siedzi za drzewami i mnie obserwuje. Po chwili demon na mnie wyskoczył i powalił na ziemię.
- Aj, przepraszam. Powinnam była się spodziewać, że cię to zaboli. Jesteś tak bardzo delikatna.. - wadera zeszła ze mnie.
- Ale o co ci chodzi? Skąd mnie znasz? I czemu dla ciebie jestem delikatna? - po chwili zaczęłam żałować, że zadałam ostatnie pytanie.
- Jak to? O ty nie wiesz? - wilczyca przewróciła się na plecy i zaczęła tarzać ze śmiechu.
- Zaraz zaraz.. Kim ty jesteś? i czego ja nie wiem, co? - zapytałam
- Avrilla. Stara znajoma. A to czego nie wiesz, nie jest ci konieczne do przeżycia. Potrzebujesz tylko szczęścia.
Popatrzyłam na nią pytająco.
- W walkach wilków każdy mój przeciwnik był powalany na ziemię w przeciągu 10 sekund.
- Ale co walki wilków mają ze mną?
- No właśnie tego nie wiesz, hah.. Przepraszam.. - odparła i zaczęła się śmiać, tylko że dłużej, niż za pierwszym razem.
- Tak.. Więc widzisz, skoro nie jesteś doinformowana, twoja matka cię nie chciała, i ...
- Wow, wow, wow. Nie, ona mnie kochała, i chciała, abym w przyszłości zarządzała watahą. A w zasadzie, to skąd wiesz, że mam w ogóle matkę? - spytałam
- Wracając do historii - nie odpowiedziała mi - matka cię nie chciała, i postanowiła, że odda cię, abyś mogła zabić się na arenie w starciu z innym przeciwnikiem.
- Nie, ona tego nie chciała!
- Przestaniesz mi przerywać? Stul pysk i słuchaj! Myślisz, że czemu Argiel cię poniżał przed wszystkimi?! Twoja matka tego chciała! W Laurette widziała większy potencjał, i chciała, żeby to ona odziedziczyła watahę! Twoim ojcem jest Argiel, idiotko! Ty miałaś skończyć na arenie! Kiedy cię przysłali, ja byłam tam wschodzącą gwiazdą! Miałam nawet skończyć walczyć i piastować stanowisko dyrektora, dopóki się nie pojawiłaś ty! Cała moja kariera i reputacja, jaką sobie wyrabiałam przez te wszystkie lata! Widziano w tobie potencjał, bo miałaś dar. Od razu powiedzieli, że zostaniesz szefową, o ile przeżyjesz! A teraz się zemszczę! - krzyknęła i rzuciła się na mnie z kłami i pazurami.
Miałam szczęście, że była pełnia. Dar się uruchomił, i po chwili powiedziałam.
- Tak? A ja teraz zniszczę cię tym darem, który cię pogrążył!
- Zamilcz! Myślałaś, że będziesz sobie żyła spokojnie w innej watasze? To marzenia prysły!!
Księżycowa energia uwolniła się we mnie, i jednym atakiem wilczyca padła na ziemię martwa.
Sama nie wierzyłam. Co, czego się tu dowiedziałam, sprawiło, że obecnie patrzę na świat inaczej..
Po trzech dniach wróciłam do watahy. Obecnie rozmyślam nad tym, jak wyglądało moje życie dawniej. A nigdy tak nie filozofuję..
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Wadia urodziła!
Wadia urodziła dwa wilczki (wadery): Fearghal i Tashanie! Są w zakładce ,,Pary i szczenięta"
niedziela, 22 grudnia 2013
UWAGA!
Droga wataho!
Przez jakiś czas mnie nie było. Opowiadania nie zostały wstawione, ale wszystkie zaległości nadrobię po świętach.
Przez jakiś czas mnie nie było. Opowiadania nie zostały wstawione, ale wszystkie zaległości nadrobię po świętach.
Wasza alfa - Phoebe
piątek, 20 grudnia 2013
piątek, 6 grudnia 2013
Prezent!
Z okazji mikołajek życzę wam wszystkiego najlepszego! W prezencie zafunduję wam 100br! (Ach, ta moja dobroć)
Życzenia składała:
Wasza alfa - Phoebe
Od Flower - Cd historii Margona
Niepewnym krokiem zaczęliśmy za nią iść.
- Zadanie pierwsze - odbierzcie smokowi butelkę. - powiedział Ponury Żniwiarz.
Nie widziałam tego ( bo miała kaptur ), ale na pewno uśmiechnęła się złośliwie.
- A jaki jest haczyk? - zapytałam przezornie.
- Haczyk? Nie myślisz chyba, że się z wami droczę! - oburzyła się postać z kosą.
- Już jeden był, będą więc następne. - odpowiedział za mnie Margon.
- Ok, haczyki są. Nie możecie nawet podnieść na nią łapy.- przyznał żniwiarz.
- Czyli wojna psychiczna ? - dopytywałam się.
- Tak, dokładnie tak... Aha, i jeszcze jedno - butelka ma być w nie uszkodzonym stanie. - Ponury Żniwiarz zaśmiał się wrednie.
- Mamy chociaż moc telepatyczną ? - zapytał się Margon.
- To jedyna moc, której wam nie zabrałam.
Odezwałam się telepatycznie do Margona
,, Jest jeden, mały problem... ''
,, Jaki ? ''
,, Ja... Panicznie boje się smoków! ''
,, Jak mamy przekonać smoka, skoro się go boisz?!"
,, Nie... Nie wiem. ''
< Margon?>
- Zadanie pierwsze - odbierzcie smokowi butelkę. - powiedział Ponury Żniwiarz.
Nie widziałam tego ( bo miała kaptur ), ale na pewno uśmiechnęła się złośliwie.
- A jaki jest haczyk? - zapytałam przezornie.
- Haczyk? Nie myślisz chyba, że się z wami droczę! - oburzyła się postać z kosą.
- Już jeden był, będą więc następne. - odpowiedział za mnie Margon.
- Ok, haczyki są. Nie możecie nawet podnieść na nią łapy.- przyznał żniwiarz.
- Czyli wojna psychiczna ? - dopytywałam się.
- Tak, dokładnie tak... Aha, i jeszcze jedno - butelka ma być w nie uszkodzonym stanie. - Ponury Żniwiarz zaśmiał się wrednie.
- Mamy chociaż moc telepatyczną ? - zapytał się Margon.
- To jedyna moc, której wam nie zabrałam.
Odezwałam się telepatycznie do Margona
,, Jest jeden, mały problem... ''
,, Jaki ? ''
,, Ja... Panicznie boje się smoków! ''
,, Jak mamy przekonać smoka, skoro się go boisz?!"
,, Nie... Nie wiem. ''
< Margon?>
czwartek, 5 grudnia 2013
Od Vearil - Żniwiarz
Siedziałam w jaskini. Coś dziwnego się działo. Szepty, śmiechy. Czułam,
że ktoś jest w pobliżu. Musiałam to sprawdzić. Powoli dźwignęłam się z
ziemi. Stawiałam krok za krokiem, choć czułam, że się to źle skończy.
Księżyc jasno świecił na niebie. Rozejrzałam się. Nic podejrzanego. Aż nie chwycił mnie ten koszmarny ból głowy. Musiałam siąść, i odpocząć, ale on nie chciał mijać. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Nie będę przecież teraz budzić jakiegokolwiek wilka, bo jest środek nocy. Powoli poszłam w kierunku lasu. Znałam się nieco na zielarstwie i jakiś magiczny kwiatek mógłby zdziałać cuda. Ale nie spodziewałam się, że problem leżał gdzie indziej.
Na małej polance znalazłam dzwonecznik, kwiatek, który mógłby się nadać. Czym prędzej połknęłam go ale po kilku minutach nic sie nie działo. Nale usłyszałam w głowie szept:
Nie spodziewałabyś się tego.. To zabawne, taka silna, a słaba.. Marzenia prysły, Vearil.. Nie dotrzymałaś słowa.. Szykuj się na śmierć, bo wkrótce żniwiarz nadejdzie..
Przerażona natychmiast spróbowałam dowiedzieć się czegoś, spróbować odpowiedzieć, ale się nie dało.. Nie miałam tej mocy.. Pomimo tego dalej próbowałam, ale w głowie słyszałam tylko śmiech i ciągle powtarzające się słowo.. Śmierć. Na sam koniec usłyszałam:
Nikt cię już nie uratuje, kosa dokona swego.. . Potem ból ustąpił.
Czym prędzej pobiegłam do jaskini. Już chciałam krzyknąć, żeby wszystkich obudzić, ale z mojego gardła wydał się tylko niemy krzyk. Po chwili do mnie dotarło, straciłam głos.. Zrozumiałam, że naprawdę grozi mi niebezpieczeństwo.
Następnego ranka zapytałam Phoebe:
- Hej, mam pytanko, czy mogłabym na jakiś czas opuścić watahę? Wrócę, ale mam ważne sprawy do uregulowania..
< Phoebe? >
Księżyc jasno świecił na niebie. Rozejrzałam się. Nic podejrzanego. Aż nie chwycił mnie ten koszmarny ból głowy. Musiałam siąść, i odpocząć, ale on nie chciał mijać. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Nie będę przecież teraz budzić jakiegokolwiek wilka, bo jest środek nocy. Powoli poszłam w kierunku lasu. Znałam się nieco na zielarstwie i jakiś magiczny kwiatek mógłby zdziałać cuda. Ale nie spodziewałam się, że problem leżał gdzie indziej.
Na małej polance znalazłam dzwonecznik, kwiatek, który mógłby się nadać. Czym prędzej połknęłam go ale po kilku minutach nic sie nie działo. Nale usłyszałam w głowie szept:
Nie spodziewałabyś się tego.. To zabawne, taka silna, a słaba.. Marzenia prysły, Vearil.. Nie dotrzymałaś słowa.. Szykuj się na śmierć, bo wkrótce żniwiarz nadejdzie..
Przerażona natychmiast spróbowałam dowiedzieć się czegoś, spróbować odpowiedzieć, ale się nie dało.. Nie miałam tej mocy.. Pomimo tego dalej próbowałam, ale w głowie słyszałam tylko śmiech i ciągle powtarzające się słowo.. Śmierć. Na sam koniec usłyszałam:
Nikt cię już nie uratuje, kosa dokona swego.. . Potem ból ustąpił.
Czym prędzej pobiegłam do jaskini. Już chciałam krzyknąć, żeby wszystkich obudzić, ale z mojego gardła wydał się tylko niemy krzyk. Po chwili do mnie dotarło, straciłam głos.. Zrozumiałam, że naprawdę grozi mi niebezpieczeństwo.
Następnego ranka zapytałam Phoebe:
- Hej, mam pytanko, czy mogłabym na jakiś czas opuścić watahę? Wrócę, ale mam ważne sprawy do uregulowania..
< Phoebe? >
Od Margona - Cd historii Flower
Nagle usłyszałem jakiś głos jakby dochodził z mojej głowy. Rozejrzałem się.
- Margon musisz mi pomóc - Usłyszałem już nieco wyraźniej i rozpoznałem głos Flower. - W czym? - Zapytałem zdziwiony. Wadera wszystko mi dokładnie wytłumaczyła. Od razu poczułem ciarki na plecach. - Niech będzie - Uśmiechnąłem się podejrzanie i znalazłem się w Krainie Śmierci. Ujrzałem postać z kosą w ręku i Flower. - Nie chce cię w to wszystko wciągać ale ... - Odparła smutno wilczyca. - Nie musisz i tak mam tu coś do załatwienia - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. - Pozwólcie że wytłumaczę wam zasady - Śmierć spoglądała bystrym wzrokiem a to na mnie a to na waderę. - No więc słuchamy - Oznajmiła Flower ze złością w głosie. Kostucha wyciągnęła jakiś papier. - Najpierw musicie to podpisać - Zobaczyłem ukryty błysk w jej oczach. Podała nam długi papier. Patrzyliśmy na niego ze zdziwieniem. - Tu nic nie piszę - Zauważyłem. - Bo zasady będę mówić ustnie a ty tylko podpiszecie w tym miejscu - Tam gdzie dotknęła pozostał krwawy ślad. - Skąd mamy wiedzieć że nas nie oszukasz ? - Flower zadała pytanie. - Ja to nie diabeł - Jej śmiech wypełnił pomieszczenie - Jestem Kostuchą jak już zauważyliście. Ja tylko zabijam ale nie oszukuje. - Dobra. A co z naszymi ciałami dzieje się teraz na ziemi? - Spytałem z pełną obawą w głosie. - A i bym zapomniała - Śmierć złapała się za głowę - Macie mało czasu. Jeśli tego nie zrobicie umrzecie obydwoje. Podpisaliśmy szybko pergamin. Pani Śmierci zaśmiała się i pokazała nam klepsydrę. - Tym będę mierzyła czas. Będziecie mieli około jednego dnia na wykonanie wszystkich zadać. A jest ich 6. Na koniec będziecie walczyć ze mną. - Nie taka była umowa - Flower zagryzła zęby. - Ja tu ustalam zasady - Odwróciła się i poszła - Idźcie za mną. Zapoznam was z pierwszym zadaniem.
< Flower ? >
|
|
Od Wadii - Cd historii Rufousa
Obudziłam się, był jeszcze wcześnie.Poszłam na polowanie.Szukałam długo,
nie znalazłam.W krzakach siedział tłusty królik.Zaczaiłam się i .... i
królik uciekł.
- No nie! - usłyszałam za krzaczkiem.
Podeszłam bliżej, cicho i bezszelestnie.To Phoebe.
- O cześć! - powiedziałam
- Witaj Wadio! - usłyszałam.- Co tu robisz?
- Polowałam.Królik mi uciekł - powiedziałam jakbym się dopiero obudziła.
- Coś Ci się stało?
- Nie! Ale chyba będę mieć szczeniaki...
- Wspaniale! Choć powiemy reszcie!
- Nie! Jeszcze nie! Zobaczymy czy to pewne! Słyszałam że któraś wadera kłóciła się z inną o Rufa..
- Tak też słyszałam..Boisz się o to małego?
- Albo o małe, czuje że nie będzie jedno...I tak boję się. - poprawiłam
- Choć do Luufiery .
Poszłyśmy.
- Witaj Luu! - powiedziała Phoebe
- Chcę sprawdzić czy będę mieć małe.
Półgodziny później było już pewne.
- Owszem, będziesz mieć 2 szczeniaki!
- A jakiej płci? - spytałam
- Wadera i Basior
- Proszę was dziewczyny, nie mówcie nikomu, powiem sama Rufousowi, ale wy nie mówcie Veari, Margonowi, Flower oraz Fire.
- Okey, dobra...
< Rufous dokończysz? >
- No nie! - usłyszałam za krzaczkiem.
Podeszłam bliżej, cicho i bezszelestnie.To Phoebe.
- O cześć! - powiedziałam
- Witaj Wadio! - usłyszałam.- Co tu robisz?
- Polowałam.Królik mi uciekł - powiedziałam jakbym się dopiero obudziła.
- Coś Ci się stało?
- Nie! Ale chyba będę mieć szczeniaki...
- Wspaniale! Choć powiemy reszcie!
- Nie! Jeszcze nie! Zobaczymy czy to pewne! Słyszałam że któraś wadera kłóciła się z inną o Rufa..
- Tak też słyszałam..Boisz się o to małego?
- Albo o małe, czuje że nie będzie jedno...I tak boję się. - poprawiłam
- Choć do Luufiery .
Poszłyśmy.
- Witaj Luu! - powiedziała Phoebe
- Chcę sprawdzić czy będę mieć małe.
Półgodziny później było już pewne.
- Owszem, będziesz mieć 2 szczeniaki!
- A jakiej płci? - spytałam
- Wadera i Basior
- Proszę was dziewczyny, nie mówcie nikomu, powiem sama Rufousowi, ale wy nie mówcie Veari, Margonowi, Flower oraz Fire.
- Okey, dobra...
< Rufous dokończysz? >
środa, 4 grudnia 2013
Od Kiby - Laboratorium
-Mamo… mamo! – próbowałam obudzić mamę. Czemu nagle zasnęła? Co ten pan zrobił? Co to za czerwona plama?
- Mamo? Obudź się… no już… chodźmy się pobawić… - w końcu zrozumiałam, łzy mi zaczęły lecieć strumieniami po policzkach, zaczęłam wyć najgłośniej jak potrafiłam.
- Spokojnie mała, chodź do mnie, nic ci nie zrobię… - nagle zrobiło się ciemno, poczułam, że ktoś mnie podnosi, byłam w jakimś worku, albo czymś. Próbowałam wołać po pomoc, lecz nikt mnie nie słyszał, wszyscy nie żyli. Mama, tata, siostra… Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Nagle poczułam, że jedziemy samochodem.
Po kilku godzinach jazdy mężczyźni wysiedli z auta. Weszli do jakiegoś pomieszczenia, nieładnie tam pachniało… padliną. Nagle jeden z nich wyjął mnie z worka, strasznie tam było biało. Podał mnie innemu mężczyźnie, ten oglądał moje zęby, pazury, łapy, kark itp.
-Nada się –powiedział- weźcie ją do innych- i znowu zrobiło się ciemno. Tym razem przeszliśmy tylko kawałek po czym Zły po prostu „opróżnił” worek. Upadłam ciężko na ziemię. Rozejrzałam się. Dookoła były inne wilki. Wszystkie mniej więcej w moim wieku, lecz gdy spojrzałam w ich oczy… nawet nie wiem, czy w ogóle coś przez nie widziały, były strasznie białe, bez wyrazu, uczucia... Nagle podszedł do mnie jakieś inne szczenię. Ona miała normalne oczy.
-Hej. Jak się nazywasz? –
Nie odpowiedziałam, bałam się. Czy ta wadera też mnie skrzywdzi? Czy ona też zabije wszystkich?
-Nie bój się. Też to przeżyłam…
-Nagle otworzyły się drzwi. Weszła jakaś kobieta w białym fartuchu, z torbą w ręce.
- Witajcie, moje kochane wilczki. Nie bójcie się mnie. Mówcie do mnie… ach, no tak wy nie umiecie mówić… jeszcze nie. Tak samo nie umiecie się regenerować, walczyć, zabijać… ale nie martwcie się. Ja wam pomogę.
Otworzyła torbę i wyjęła z niej strzykawki. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. To samo zrobiła ta druga wadera, która do mnie podeszła.
- Wiesz może o co tu chodzi? Boję się…
Inne wilki, te z białymi oczami automatycznie, jakby na znak podeszły do kobiety i ustawiły się za nią w kolejce. Kobieta robiła im po kolei zastrzyki. Gdy skończyła spojrzała na nas.
-A to są te nowe tak? Nie bójcie się, nic wam nie zrobię. Chcę wam pomóc. Teraz jesteście tylko głupimi, słabymi zwierzętami, ale ja wam pomogę. Zrobię z was coś niesamowitego!
Podeszła do nas. Chciałam uciec, ale ona była szybsza. Próbowałam gryźć i drapać ale mi się nie udało. Poczułam lekkie ukłucie i… straciłam przytomność? Nie wiem. Gdy odzyskałam świadomość zobaczyłam, że połowa wilków leży martwa na ziemi, a moje łapy i pysk są całe we krwi…
Koszmar ten powtarzał się codziennie przez cały rok, aż udało mi się uciec.
- Mamo? Obudź się… no już… chodźmy się pobawić… - w końcu zrozumiałam, łzy mi zaczęły lecieć strumieniami po policzkach, zaczęłam wyć najgłośniej jak potrafiłam.
- Spokojnie mała, chodź do mnie, nic ci nie zrobię… - nagle zrobiło się ciemno, poczułam, że ktoś mnie podnosi, byłam w jakimś worku, albo czymś. Próbowałam wołać po pomoc, lecz nikt mnie nie słyszał, wszyscy nie żyli. Mama, tata, siostra… Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Nagle poczułam, że jedziemy samochodem.
Po kilku godzinach jazdy mężczyźni wysiedli z auta. Weszli do jakiegoś pomieszczenia, nieładnie tam pachniało… padliną. Nagle jeden z nich wyjął mnie z worka, strasznie tam było biało. Podał mnie innemu mężczyźnie, ten oglądał moje zęby, pazury, łapy, kark itp.
-Nada się –powiedział- weźcie ją do innych- i znowu zrobiło się ciemno. Tym razem przeszliśmy tylko kawałek po czym Zły po prostu „opróżnił” worek. Upadłam ciężko na ziemię. Rozejrzałam się. Dookoła były inne wilki. Wszystkie mniej więcej w moim wieku, lecz gdy spojrzałam w ich oczy… nawet nie wiem, czy w ogóle coś przez nie widziały, były strasznie białe, bez wyrazu, uczucia... Nagle podszedł do mnie jakieś inne szczenię. Ona miała normalne oczy.
-Hej. Jak się nazywasz? –
Nie odpowiedziałam, bałam się. Czy ta wadera też mnie skrzywdzi? Czy ona też zabije wszystkich?
-Nie bój się. Też to przeżyłam…
-Nagle otworzyły się drzwi. Weszła jakaś kobieta w białym fartuchu, z torbą w ręce.
- Witajcie, moje kochane wilczki. Nie bójcie się mnie. Mówcie do mnie… ach, no tak wy nie umiecie mówić… jeszcze nie. Tak samo nie umiecie się regenerować, walczyć, zabijać… ale nie martwcie się. Ja wam pomogę.
Otworzyła torbę i wyjęła z niej strzykawki. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. To samo zrobiła ta druga wadera, która do mnie podeszła.
- Wiesz może o co tu chodzi? Boję się…
Inne wilki, te z białymi oczami automatycznie, jakby na znak podeszły do kobiety i ustawiły się za nią w kolejce. Kobieta robiła im po kolei zastrzyki. Gdy skończyła spojrzała na nas.
-A to są te nowe tak? Nie bójcie się, nic wam nie zrobię. Chcę wam pomóc. Teraz jesteście tylko głupimi, słabymi zwierzętami, ale ja wam pomogę. Zrobię z was coś niesamowitego!
Podeszła do nas. Chciałam uciec, ale ona była szybsza. Próbowałam gryźć i drapać ale mi się nie udało. Poczułam lekkie ukłucie i… straciłam przytomność? Nie wiem. Gdy odzyskałam świadomość zobaczyłam, że połowa wilków leży martwa na ziemi, a moje łapy i pysk są całe we krwi…
Koszmar ten powtarzał się codziennie przez cały rok, aż udało mi się uciec.
Od Rufousa - Cd historii Wadii
- Oczywiście, bardzo chce! - Powiedziałem wtulając się w Wadię.
Co prawda nie byłem pewien, czy sobie poradzę, ale jeśli Wadia będzie ze mną byłem prawie pewien, że dam radę.
- Na będziesz wspaniałą matką... - Powiedziałem uśmiechając się.
***Następnego Dnia***
<Wadia?>
Co prawda nie byłem pewien, czy sobie poradzę, ale jeśli Wadia będzie ze mną byłem prawie pewien, że dam radę.
- Na będziesz wspaniałą matką... - Powiedziałem uśmiechając się.
***Następnego Dnia***
<Wadia?>
wtorek, 3 grudnia 2013
Od Wadii - Cd historii Rufousa
- Nomm...Tak ja też. - odpowiedziałam tak sobie, bo myślałam że załapał o co mi chodzi.
- Czy chcesz mi powiedziesz że chciałabyś je mieć ze mną?
- Tak, coś w tym stylu.. - usłyszałam w jego wypowiedzi trochę zawahania, więc sama zawahałam w środku zdania.
Poczułam że mój zapał do posiadania młodych znika...Zaczęłam znowu.
-Czy chcesz mieć ze mną szczeniaki?Proszę? - spytałam niepewnie, szybko, i energicznie
<Rufous, dokończysz?>
- Czy chcesz mi powiedziesz że chciałabyś je mieć ze mną?
- Tak, coś w tym stylu.. - usłyszałam w jego wypowiedzi trochę zawahania, więc sama zawahałam w środku zdania.
Poczułam że mój zapał do posiadania młodych znika...Zaczęłam znowu.
-Czy chcesz mieć ze mną szczeniaki?Proszę? - spytałam niepewnie, szybko, i energicznie
<Rufous, dokończysz?>
Od Flower - Śmierć
Głodna i wykończona w końcu przybyłam do stada.Prawie nie miałam sierści
a oczy straciły swój dawny blask. Gdy tylko Margon mnie zauważył,
przybiegł do mnie zaskoczony.
- OMG, co ci się stało?! - spytał zdziwiony.
- Nie ważne. Porwano mnie. - odparłam ledwo.
- Myślałem, że odeszłaś. - odpowiedział lekko.
- Przypuszczą kolejny atak...
Nie miałam już sił. Chciałam po prostu zasnąć. Usłyszałam tylko cienki głos Margona :
- Nie umieraj!
I nagle, tryskałam energią. Zobaczyłam zakapturzoną postać z kosą ręku. śmierć?
- Gdzie ja jestem?- zapytałam się.
- A jak myślisz? - prychnęła. - W zoo? Stocz ze mną walkę. Jeśli wygrasz - przeżyjesz. Możesz jeszcze wybrać tego przyziemnego wilka, bo był światkiem twojej śmierci. To jak?
- Czy moje moce tu działają? - zapytałam.
- Oczywiście.
Odezwałam się telepatycznie do Margona i zapytałam się.
< Margon, dokończysz? >
- OMG, co ci się stało?! - spytał zdziwiony.
- Nie ważne. Porwano mnie. - odparłam ledwo.
- Myślałem, że odeszłaś. - odpowiedział lekko.
- Przypuszczą kolejny atak...
Nie miałam już sił. Chciałam po prostu zasnąć. Usłyszałam tylko cienki głos Margona :
- Nie umieraj!
I nagle, tryskałam energią. Zobaczyłam zakapturzoną postać z kosą ręku. śmierć?
- Gdzie ja jestem?- zapytałam się.
- A jak myślisz? - prychnęła. - W zoo? Stocz ze mną walkę. Jeśli wygrasz - przeżyjesz. Możesz jeszcze wybrać tego przyziemnego wilka, bo był światkiem twojej śmierci. To jak?
- Czy moje moce tu działają? - zapytałam.
- Oczywiście.
Odezwałam się telepatycznie do Margona i zapytałam się.
< Margon, dokończysz? >
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Od Rufousa - Cd historii Wadii
- Tak, bardzo... - Powiedziałem wesoło.
Szczeniaki, to coś wspaniałego od jakiegoś czasu, kiedy tu jestem o nich marzyłem, ale nie mogłem mieć
- A ty? - Spytałem po chwili patrząc na Wadię.
<Wadia?>
Szczeniaki, to coś wspaniałego od jakiegoś czasu, kiedy tu jestem o nich marzyłem, ale nie mogłem mieć
- A ty? - Spytałem po chwili patrząc na Wadię.
<Wadia?>
Od Margona - Do Luufiery
Zamyśliłem się na chwile. Śpiew ptaków miło brzmiał w uszach. Zaśmiałem się głośno. Obie wadery popatrzały na mnie ze zdziwieniem. Przestałem się śmiać.
- Bo pewnie myśli że to twoja wina - Powiedziałem w końcu.
- Ja tak wcale nie myślę - Zdenerwowana wadera popatrzała się wzrokiem wściekłego byka.
- To może - Zaproponowałem uśmiechając się podejrzanie -Zawalczycie o niego jeszcze raz? Nie że was do czegoś zmuszam czy coś - Wytknąłem łapy które pokazywały ,,ja nic nie zrobiłem''. Rozejrzałem się w około czy nigdzie w pobliżu nie znajduje się żaden wilk.
- A-ale jak ? - Spytała zdziwiona Luufiera - Przecież on jest już zajęty.
- Zajęty. Nie zajęty. Jakie to ma teraz znaczenie ? - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej - Przecież czego nie robi się dla miłości, co nie ?
< Luufiera? >
- Bo pewnie myśli że to twoja wina - Powiedziałem w końcu.
- Ja tak wcale nie myślę - Zdenerwowana wadera popatrzała się wzrokiem wściekłego byka.
- To może - Zaproponowałem uśmiechając się podejrzanie -Zawalczycie o niego jeszcze raz? Nie że was do czegoś zmuszam czy coś - Wytknąłem łapy które pokazywały ,,ja nic nie zrobiłem''. Rozejrzałem się w około czy nigdzie w pobliżu nie znajduje się żaden wilk.
- A-ale jak ? - Spytała zdziwiona Luufiera - Przecież on jest już zajęty.
- Zajęty. Nie zajęty. Jakie to ma teraz znaczenie ? - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej - Przecież czego nie robi się dla miłości, co nie ?
< Luufiera? >
Nowa para!
Nowa para w watasze...mówiłam, że coś się kroi. Znajdziecie ich w zakładce ,,Pary i szczenięta", to:
Rufous i Wadia!
♥
Rufous i Wadia!
♥
niedziela, 1 grudnia 2013
Uwaga istotki!
Widzę, że w waszych opowiadaniach kwitną romanse... Świetnie, ale nie czytam wszystkich, więc jeśli połączycie się w parę z jakimś wilkiem - piszcie o tym do Two999 na PW! To istotne. Powiadamiacie mnie gdy:
- Połączycie się z innym wilkiem w parę,
- Urodzą wam się szczeniaki,
- kupicie coś ze sklepu...
- Połączycie się z innym wilkiem w parę,
- Urodzą wam się szczeniaki,
- kupicie coś ze sklepu...
Nie zapomnijcie bo zabiję!
Wasza wytrwała alfa - Phoebe
Od Luufiery - Cd historii Margona
Od Luufiery do Margona
-Mniej więcej- odpowiedziałam
-Dokładniej o mojego partnera- podkreśliła Fire
-Twojego?! haha śmieszne. Dla Twojej wiadomości on od niedawna jest z Wadią - odpowiedziałam zdenerwowana
-Spokojnie dziewczyny - Margon próbował uspokoić sytuację
-Jestem w pełni spokojna, zakochał się w Wadi, to jego sprawa ale wytłumacz mi dlaczego w takim razie Fire naskakuje na mnie, a nie na nią?
<Margon?>
-Mniej więcej- odpowiedziałam
-Dokładniej o mojego partnera- podkreśliła Fire
-Twojego?! haha śmieszne. Dla Twojej wiadomości on od niedawna jest z Wadią - odpowiedziałam zdenerwowana
-Spokojnie dziewczyny - Margon próbował uspokoić sytuację
-Jestem w pełni spokojna, zakochał się w Wadi, to jego sprawa ale wytłumacz mi dlaczego w takim razie Fire naskakuje na mnie, a nie na nią?
<Margon?>
Od Vearil - Cd historii Raizel'a
- Pewnie. Zależy mi na tym, aby poznać wszystkie wilki w stadzie -
odparłam i ruszyłam przed siebie, nie czekając, aż Raizel mnie dogoni.
Pospacerowaliśmy w kierunku lasu. Po chwili spytałam :
- Myślałeś kiedyś nad tym, jak może być twoja przeszłość? Czy w ogóle twoja rodzina jest coś warta?
< Raizel? >
Pospacerowaliśmy w kierunku lasu. Po chwili spytałam :
- Myślałeś kiedyś nad tym, jak może być twoja przeszłość? Czy w ogóle twoja rodzina jest coś warta?
< Raizel? >
Od Wadii - Cd historii Rufousa
Popatrzyłam na niego poważnie.
-Hmm...Przytniemy sierść, podfarbujemy, i możesz się ze mną pokazać.
-Co?- ze strachem powiedział
Zaśmiałam się i powiedziałam mu że musimy o tym wspomnieć Phoebe
Pobiegliśmy do niej.
-Wspaniale - powiedziała po chwili
-Nom - przytaknął Rufous
Poszliśmy do jaskini, kiedy spytałam go
-Czy chcesz mieć szczeniaki?
< Rufous? >
-Hmm...Przytniemy sierść, podfarbujemy, i możesz się ze mną pokazać.
-Co?- ze strachem powiedział
Zaśmiałam się i powiedziałam mu że musimy o tym wspomnieć Phoebe
Pobiegliśmy do niej.
-Wspaniale - powiedziała po chwili
-Nom - przytaknął Rufous
Poszliśmy do jaskini, kiedy spytałam go
-Czy chcesz mieć szczeniaki?
< Rufous? >
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)