W mojej głowie pojawiło się tyle czarnych myśli że nie potrafiłem
opanować drżenia łap. Wyglądałem niczym galareta. ,, Wszystko będzie
dobrze - Pocieszałem się w myślach ''
,, Dobra spróbuje ''
,, Jesteś pewny ? ''
,, T-tak. Musimy go pokonać ''
Spoglądałem raz to na Flower a to na smoka. W powietrzu było czuć spaleniznę. Nagle zgasło światło.
- Co jest ? - Spytałem rozglądając się w około.
- I jeszcze jedno. Nie możecie widzieć smoka - Głos Kostuchy wywoływał u mnie dreszcze.
- To jak niby mamy odzyskać butelkę ? - Flower zadała pytanie.
- To wojna psychiczna. Nie potrzebujecie wzroku żeby wygrać - Zaśmiała
się a jej śmiech był coraz bardziej oddalony. Zostaliśmy sam na sam ze
smokiem. Rozpoczęliśmy wojnę.
<Flower?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz