środa, 25 grudnia 2013

Od Vearil - Spotkanie

Phoebe wyraziła zgodę na mój wyjazd, a ja wiedziałam, że muszę się czegoś dowiedzieć o tym demonie, czy żniwiarzu, jaki ze mną rozmawiał.
Pożegnałam się ze wszystkimi, i ruszyłam w drogę.
Po paru dniach dotarłam na małą polankę. Wydawało mi się, że ktoś siedzi za drzewami i mnie obserwuje. Po chwili demon na mnie wyskoczył i powalił na ziemię.
- Aj, przepraszam. Powinnam była się spodziewać, że cię to zaboli. Jesteś tak bardzo delikatna.. - wadera zeszła ze mnie.
- Ale o co ci chodzi? Skąd mnie znasz? I czemu dla ciebie jestem delikatna? - po chwili zaczęłam żałować, że zadałam ostatnie pytanie.
- Jak to? O ty nie wiesz? - wilczyca przewróciła się na plecy i zaczęła tarzać ze śmiechu.
- Zaraz zaraz.. Kim ty jesteś? i czego ja nie wiem, co? - zapytałam
- Avrilla. Stara znajoma. A to czego nie wiesz, nie jest ci konieczne do przeżycia. Potrzebujesz tylko szczęścia.
Popatrzyłam na nią pytająco.
- W walkach wilków każdy mój przeciwnik był powalany na ziemię w przeciągu 10 sekund.
- Ale co walki wilków mają ze mną?
- No właśnie tego nie wiesz, hah.. Przepraszam.. - odparła i zaczęła się śmiać, tylko że dłużej, niż za pierwszym razem.
- Tak.. Więc widzisz, skoro nie jesteś doinformowana, twoja matka cię nie chciała, i ...
- Wow, wow, wow. Nie, ona mnie kochała, i chciała, abym w przyszłości zarządzała watahą. A w zasadzie, to skąd wiesz, że mam w ogóle matkę? - spytałam
- Wracając do historii - nie odpowiedziała mi - matka cię nie chciała, i postanowiła, że odda cię, abyś mogła zabić się na arenie w starciu z innym przeciwnikiem.
- Nie, ona tego nie chciała!
- Przestaniesz mi przerywać? Stul pysk i słuchaj! Myślisz, że czemu Argiel cię poniżał przed wszystkimi?! Twoja matka tego chciała! W Laurette widziała większy potencjał, i chciała, żeby to ona odziedziczyła watahę! Twoim ojcem jest Argiel, idiotko! Ty miałaś skończyć na arenie! Kiedy cię przysłali, ja byłam tam wschodzącą gwiazdą! Miałam nawet skończyć walczyć i piastować stanowisko dyrektora, dopóki się nie pojawiłaś ty! Cała moja kariera i reputacja, jaką sobie wyrabiałam przez te wszystkie lata! Widziano w tobie potencjał, bo miałaś dar. Od razu powiedzieli, że zostaniesz szefową, o ile przeżyjesz! A teraz się zemszczę! - krzyknęła i rzuciła się na mnie z kłami i pazurami.
Miałam szczęście, że była pełnia. Dar się uruchomił, i po chwili powiedziałam.
- Tak? A ja teraz zniszczę cię tym darem, który cię pogrążył!
- Zamilcz! Myślałaś, że będziesz sobie żyła spokojnie w innej watasze? To marzenia prysły!!
Księżycowa energia uwolniła się we mnie, i jednym atakiem wilczyca padła na ziemię martwa.
Sama nie wierzyłam. Co, czego się tu dowiedziałam, sprawiło, że obecnie patrzę na świat inaczej..
Po trzech dniach wróciłam do watahy. Obecnie rozmyślam nad tym, jak wyglądało moje życie dawniej. A nigdy tak nie filozofuję..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz