A więc chcecie poznać mą przeszłość i jakim cudem znalazłam się tutaj?
Ja był nie chciała słuchać.... Ale co poradzić. Chcecie to
chcecie.Jeżeli ktoś był tak łaskaw i czytał mój formularz albo historię
wie, że gdyby nie pewien wilk teraz byłabym w starym stadzie z rodziną.
Ale nie bo po co? Lepiej pozabijać wszystkich wokół co z tego? Teraz
nikt mi nie ufa. A to wszystko przez wilczego demona który jest z nami-
Aidena. Jego zdjęcie jest w inne zdjęcia. Zaczęło się to tak, że jak
wiecie Aiden zabiła alfę a mnie wyrzucono bo jesteśmy jednością co
bardzo mnie boli.... Gdy błąkaliśmy się pół roku zdążyłyśmy dołączyć do
paru watah skąd wyrzucono nas za "agresję". Jednak gdy pięknego
dnia(oczywiście dla Aidena złego) dotarłam nad wodę zauważyłam pewnego
wilka. Nie zaciekawiło mnie to a więc piłam dalej. Jednak on podszedł i
powiedział:
-Zgubiłaś się?
Była to samica.
-Nie- odpowiedziałam zła
-To dlaczego jesteś na moim terenie?
-Gdzie to pisze laluniu?-odezwał się we mnie męski głos/Aiden.- Przepraszam to nie to... em...
-Rozumiem.-powiedziała wadera.-Skoro tak się tu błąkasz może dołączysz do mojej watahy?
-Z przyjemnością.-odezwałam się
Wadera nazywała się Phoebe. Bardzo miło mnie przywitała, a ja mam nadzieję, że Aiden nie zepsuje drzwi do lepszego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz