wtorek, 19 listopada 2013

Od Shadowa

co do mojej przeszłości
pamiętam doskonale tamte dni gdy odrzucona przez ludzi i przez inne zwierzęta mieszkałam w cyrku.
Przez moje zdolności byłam im potrzebna , w końcu w cyrku któremu się nie powodzi ktoś kto hipnotyzuje i rozśmiesza innych może się przydać.
Mi też hipnoza była w smak. Dosłownie. Króliki prawie że same wchodziły mi do pyska. Na szczęście, bo cyrkowcy głodzili zwierzęta. Byli okrutni.
Tańczące niedźwiedzie tańczyły po rozżarzonych węglach aby nauczyć się że na dźwięk gwizdka należy skakać i tupać łapami. Większe zwierzęta miały broczące rany zadawane im hakami. Zycie tam nie było sielanką. Może właśnie przez to wykształciła się moja zdolność do przybierania kolorów różnych przedmiotów. Coś jak kameleon. Może dlatego że tak pragnęłam aby mężczyzna z batem nie wiedział gdzie trafić? Żeby nie wiedział gdzie jest istota której chce zadać ból? Dzięki temu właśnie uciekłam. Strażnik po prostu mnie nie widział. Gdy byłam na wolności najpierw odnalazłam mojego ojca i braci a później trafiłam do rezerwatu i stamtąd uciekłam. Teraz jestem tu. Cały czas budzę się ze snu w którym prześladują mnie klauni i krwawiące rany. Zapewne wydaje wam się to śmieszne. Ale nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz