- Hallo, jesteś tam? - zapytała się mnie czarna postać.
- Tak... - wymamrotałam ledwie.Nagle, poczułam jakby urwaną scenę. - Zaraz... Kim jesteś? Gdzie ja jestem? Kim JA jestem?!
- Spokojnie, bez takich nerwów.- powiedziała spokojnym głosem. - Jestem twoją siostrą. Na imię mi Amo, ale mówią mi Oliwia. Jesteś w lesie.
Dosłownie i w przenośni. Jesteś M'O i nie masz jeszcze drugiego imienia.
- Dlaczego jesteśmy same? - zaciekawiłam się.
- Nasza rodzina nie żyje.- W oku Amo kręciła się łza.
- Poszukajmy schronienia.- postanowiłam. - Zgłodniałam, a ty?
- Też. Ja pójdę po pożywienie, a ty poszukaj schronienia.Jeśli mnie
znajdziesz, Kwiat Orchidei ( w skrócie KO), który masz we włosach -
przywoła mnie. Znaczy, wyśle sygnał do mojego KO.- wskazała na swoje
włosy.
Po tych słowach, Oliwia odleciała. Zostawiła mnie. Zrobiło się ciemno, a
ja nawet pod grubą warstwą futra, dostałam gęsiej skórki.
Później spotkałam parę wilków. Skłamałam, opowiadając o sobie - byłam
przerażona. One poszły ze mną do Alfy - Phoebe. Wszystkie wilki wydawały
się być miłe.
< Phoebe, dokończysz? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz