środa, 13 listopada 2013

Od Vearil - Jak tu dotarłam?

Miałam szczerze dosyć Argiela, był coraz bardziej nie do zniesienia. Ostatnim razem, kiedy mu się sprzeciwiłam, aż zakręciło mi się w głowie, kiedy przejechał mi po pysku tymi swoimi pazurami. Następnego dnia miałam w głowie tylko jedno słowo..
Ucieczka
Chciałam i musiałam uciec, choć bardzo mi było szkoda Laurette, mojej młodszej siostrzyczki. zawsze się z nią bawiłam, była taka urocza, no i akceptowała mój dar, dar córki księżyca. Argiela trafił szał, kiedy się o tym dowiedział.
Niespokojnie krążyłam po jaskini. Wiedziałam, że kiedy wszyscy usną, to ucieknę. Kiedy miałam pewność, że każdy śpi, ostrożnie wyślizgnęłam się z legowiska. Nie uszłam paru metrów, a usłyszałam strzał. Pocisk świsnął pi kilka centymetrów przed uszami. Przerażona cofnęłam się do jaskini. Każdy był na nogach. Zaatakowali nas ludzie.
Nie dbałam o resztę, tylko o Laurette, która ledwo stała, bo została szybko obudzona. Wojownicy z watahy natychmiast poginęli w nierównym starciu ze strzelbami kłusowników. Laurette spojrzała na mnie, a potem...
Ilekroć o tym myślę, łzy mi się cisną do oczu. Laurette została postrzelona. Pocisk przeszedł ją od tyłu, przebił na wylot i uderzył mnie boleśnie w nos. Jedyne co przyszło mi do głowy, to uratować ją. zaciągnąć w bezpieczne miejsce i modlić się, aby przeżyła, ale to nie było możliwe. Jej ciało było ciężkie, bardzo ciężkie... Dziwne. Kiedy się z nią bawiłam, była lekka niczym piórko.
Rozejrzałam się. Ostatnie basiory ginęły od kul. Argiel leżał kilka metrów ode mnie. Zawróciłam się na pięcie i rzuciłam do ucieczki.
Nie wiem, jak długo i jaki dystans przebiegłam, ale kiedy wreszcie stanęła, kul nie było słychać. Tylko ta głucha cisza, która okalała las, jak mgła, którą widziałam z daleka. Po policzku spłynęła mi samotna, słona łza...
Krążyłam po lasach bardzo długo, polując i marznąc na chłodzie. W końcu spotkałam watahę. Nieśmiało podeszłam do samicy alfy, i zapytałam, czy mogłabym dołączyć. Zgodziła się. Byłam, nie, jestem szczęśliwa, bo należę w końcu do watahy, w której jestem szanowana i nit mną nie pomiata. Po prostu szczęśliwa... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz