Kazan obudził się w nocy. Coś kazało mu wstać i wyjść z bezpiecznej
jaskini. Było ciemno, lecz nie stanowiło to dla niego żadnego problemu -
widział w ciemnościach doskonale.Nagle wyczuł zapach.Obcy zapach.Zapach
innego wilka.Zdziwiło go to,ale i przestraszyło.Żaden obcy nie śmiał
jeszcze zapuścić się na teren watahy.Poszedł tropem zapachu.Po chwili
dotarł na skraj lasu i początek jednego z najgorszych miejsc,jakie
kiedykolwiek ktokolwiek mógł znaleźć - Bagna.Było tam cicho.Za
cicho.Zawsze gdy tam przychodził słychać było rechot żab, krakanie
kruków...Coś było nie tak.Stracił poza tym trop.Skończył się tuż koło
dość zalesionego miejsca tego terenu.Usłyszał szelest liści.Potem szybki
oddech. A na koniec ujrzał dwa czerwone wpatrzone w niego ślepia -
ślepia istnego monstrum! Zza drzew wyszło coś co nie miało prawo
istnieć. Krótkie uszy,w tym jedno naderwane. Ogromne zakrwawione kły.
Wielki tułów. Umięśnione kończyny.Gigantyczne pazury. Ogromne ślepia. To
mogło wróżyć coś niewiarygodnie złego. Potwór zaatakował. Kazan upadł
na ziemię skamląc. Monstrum go uderzyło z całej siły. Kazan zebrał w
sobie resztki siły i rzucił się do ucieczki. Musiał o tym kogoś
powiadomić. A bestia biegła za nim...
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz