Podeszłam do basiora.Był to Dark.
-Cześć - przywitałam się
-Hej, Wadka - powiedział
-Ała....- stanęłam na kamieniu i upadłam.
-Nic ci się nie stało?
-Nie nic. To tylko rana -popatrzyłam na łapę, znów krwawiła.
-Choć,Zaprowadzę Cię do lekarza.O! Luufiera! Choć tu!
-Tak? - spytała wadera
-Pomóż Wadii - powiedział Dark
-Ale...miałaś jakiś okład na łapie?
-Tak Luu, Rufous ją opatrywał - odpowiedziałam na pytanie Luufiery
-Dark, mógłbyś zawołać go?
-Tak - powiedział wilk
-Och to boli - łapa krwawiła jeszcze bardziej
-Dasz radę przynieś wodę w skorupce kokosa? - spytała Luu i popchnęła w stronę Darka łupinkę.
-Już idę, a i Rufousa nie ma!
Wilk popędził przed siebie, nabrał do ,,miseczki,, wody i pomalutku pomaszerował w naszą stronę.Minął kwadrans.
-Mam już wodę - powiedział
Luu zrobiła śmieszną minę i zamoczyła liść w wodzie.Jęknęłam z bólu,
rana już nie krwawiła po przemyciu, ale nie mogłam chodzić.Do łapy
nabiło się szkiełko.Luufier delikatnie go wyjęła.Bolało.Znów zawyłam z
bólu.
-No i już - powiedziała - Ale nie możesz chodzić prze 3 tygodnie.
-Podziękuj Darkowi w moim imieniu.A i tobie jeszcze bardziej podziękuję.Dziękuję.Powiesz o tym Phoebe?
-Nie ma za co, oraz powiem Pho.....
-I przekażesz jeszcze Rufousowi że nie pójdę na spacer z nim?
-Tak, ale musisz odpoczywać.Siedziałam w tej jaskini już 3 minuty i zawyłam z samotności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz