Księżyc świecił jasnym blaskiem. Pora
była po prostu idealna. Wodospad przyjemnie szumiał a wiatr lekko
gładził moje ,,nowe'' futro. Powoli przyzwyczajałam się do zmiany i do
nowych mocy mi podarowanych. Patrzałam jak zahipnotyzowana w księżyc i
zawyłam. Raz. Drugi. Trzeci. Jasna kula odbijała się o wodę. Moje oczy
świeciły niczym dwa palące się węgielki. Zamknęłam oczy i pomyślałam o
rodzinie Margona. Siostra - Bella umarła, osieracając małego Devina i
zostawiając Margonowi duży spadek. On o tym nie wiedział. A ona nie
wiedziała nic o nim. Wolałam mu nie wspominać o jego siostrze. Z
myślenia wybudziło mnie szuranie w krzakach. Na początku je zignorowałam
jednak po czasie nie mogłam już wytrzymać i powolnym, cichym krokiem
skierowałam się w strunę tajemniczych odgłosów. Z zarośli wyskoczył z
wyglądu znany mi wilk.
- Coś się stało? - Spytałam na wyraźnie zdenerwowanego basiora.
- Nie, nie nic takiego - Odparł i już spokojniej odparł - Znam cię skądś ale nie pamiętam imienia.
- Pewnie z widzenia - Powiedziałam po czym przedstawiłam się - Sharon.
- Dark - Oczy basiora zabłyszczały.
- Coś się stało? - Spytałam na wyraźnie zdenerwowanego basiora.
- Nie, nie nic takiego - Odparł i już spokojniej odparł - Znam cię skądś ale nie pamiętam imienia.
- Pewnie z widzenia - Powiedziałam po czym przedstawiłam się - Sharon.
- Dark - Oczy basiora zabłyszczały.
< Dark ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz